XXI wiek już jest a będzie jeszcze bardziej wiekiem przełomów, wyzwań i zagrożeń cybernetycznych. W serii artykułów pod wspólnym tematem „społeczeństwo cybernetyczne – wyzwania XXI wieku przyjrzymy się tym zagadnieniom, które nurtują nas obecnie i będą coraz bardziej zaprzątały nadchodzący świat walki o dominację informacyjną.
Pisząc ten tekst jestem świeżo po lekturze książki „Końce świata” autorstwa Petera Brannena, która na pierwszy rzut oka nie jest związana z wyzwaniami współczesnego społeczeństwa cybernetycznego. Autor opisuje w niej pewne cykle wymierania naszej planety, które składają się na okresy totalnej anihilacji a następnie odbudowy witalności planety trwające setki milionów lat, składające się na niewyobrażalne eony![1]. Okresy tak abstrakcyjne, że graniczący z wyobrażeniem nieskończoności. Przed nami, przez miliony lat żyły poczwary, które niezaprzeczalnie dominowały na planecie takie jak trylobity, dziwne i monstrualne dinozaury czy mały plankton, którego zadaniem po kolejnych końcach świata odbudowa życie na ziemi. Ta perspektywa pokazuje jak kruche jest życie na ziemi ale też jak ogromną historią dysponuje. Eony lat ewolucji i zagład są niewspółmierne do istnienia człowieka. Nasz gatunek homo sapiens sapiens powstał zaledwie 200 tys. lat temu. W ciągu pierwszych 150 tys. naszym domem była wyłącznie Afryka. W ciągu ostatnich 50 tys. lat nasz gatunek postawił stopę na wszystkich kontynentach. I wtedy wszystko się zaczęło. 3,5 tys. lat temu w Mezopotamii zmyślni Sumerowie stworzyli pierwszą cywilizację z monumentalnymi budowlami. Po upływie prawie 3 tys. lat w 1763 r. stworzono pierwszą maszynę parową. Zaczęło się niesamowite przyspieszenie. Niecałe 40 lat później w 1800 r. odkryto elektryczność. Sto lat później panowie Wright odbyli swój pierwszy lot samolotem na odległość całych 37 metrów. Kolejnym kamieniem milowym rozwoju ludzkości było powstanie pierwszego komputera w 1945 r. pod nazwą – Elektroniczny Numeryczny Integrator i Komputer – ENIAC. Osiemnaście lat później w 1963 silniki rakiety R-7 wyniosły statek Sputnik z człowiekiem na pokładzie w przestrzeń kosmiczną, przebijając szklany sufit atmosfery ziemskiej i ludzkich ambicji. Wtedy na drugiej półkuli trwały już zawansowane prace nad ARPANETEM, który jest protoplastą dzisiejszego Internetu. Trzecia fala jak określa ją futurysta Alvin Toffler właśnie nabierała tempa[2]. Żeby zobrazować jak szybko pędzi nasz świat warto posłużyć się apokaliptyczną wizualizacją tzw. zegara zagłady, który powstał z inicjatywy naukowców skupionych na Uniwersytecie Chicagowskim. Odmierza on czas w perspektywie samo unicestwienia ludzkości. W tym chronometrze północ oznacza zagładę ludzkości. Według przyjętej metodologii w 1991 roku byliśmy 17 minut od godziny 24, w 2015 już tylko 3 minuty, w 2018 zaledwie 2 a obecnie zostało 100 sekund. Wiele z zagrożeń składających się na wynik końcowy zegara zawiera w sobie wyzwania związane z rozwojem nowoczesnych technologii. Czy te 100 sekund zależy od bezpieczeństwa informacyjnego? W ogromnej mierze już tak, a jego wpływ będzie rósł.
W rozważaniach tej serii chciałbym się przyjrzeć zjawisku szeroko rozumianego bezpieczeństwa informacji, które w obecnym wieku a pewnie i tysiącleciu będzie miało decydujące znaczenie zarówno w skali makro np. prowadzenia wojen jak i mikro na poziomie każdego z nas. To informacja jest podstawą, na której rozwija się zarówno technologia jak i społeczeństwo. Przez nią i dzięki niej, będą zachodziły nieodwracalne zmiany. Zaczynając jednak od początku należy zwrócić uwagę na to czym tak naprawdę jest bezpieczeństwo informacyjne. Zwraca na to uwagę Alvin Toffler w książce trzecia Fala, w której wspomina że „informacja stała się naczelnym narzędziem wytwórczości i władzy człowieka”[3]. Już samo definiowanie informacji jako pojęcia nastręcza wielu problemów prowadzących do takich sformułowań jak nota zawarta w Encyklopedii PWN w której autorzy piszą „pojęcie, w zasadzie niedefiniowalne ze względu na jego pierwotny, elementarny charakter”[4], to nie ułatwia. W ujęciu naszych dociekań możemy się odnieść do bliskoznacznego terminu „dane”, nawiązującego do zadanego tu tematu, a który za autorami Słownika PWN, można zdefiniować jako „informacje przetwarzane przez komputer”[5]. Informacje traktujmy więc jako dane, czyli to co możemy gromadzić i wymieniać. Zrozumienie terminu bezpieczeństwo informacji będzie nam potrzebne żeby zrozumieć mechanizmy, które oddziałują na państwa i obywateli, a którym będziemy się przyglądać przez kolejne opracowania w tej serii. Samo pojęcie bezpieczeństwa informacyjnego nie jest niczym nowym w historii cywilizacji jego ślady pojawiły się w VI w. p.n.e. dzięki chińskiemu filozofowi Sun Tzu, który opracował pierwsze strategie walki informacyjnej, osiągając dzięki temu zwycięstwo nad przeciwnikiem bez walki[6]. Mimo wielości definicji należy podkreślić tą zbudowaną przez Krzysztofa Lidermana, który definiuje je jako „ochrona informacji przed niepożądanym (przypadkowym lub świadomym) ujawnieniem, modyfikacją, zniszczeniem lub uniemożliwieniem jej przetwarzania”[7]. Aby je dobrze zrozumieć można (podając abstrakcyjny przykład) odwołać się do porównania bezpieczeństwa informacji do bezpieczeństwa rodzinnego przepisu na pyszne ciasto. W tej sytuacji chodzi o to żeby receptury nie ujawnić postronnym osobom a rodzinna tajemnica była przekazana tylko tym osobom, które powinny mieć do niej dostęp a przy tym żeby ktoś niepowołany nie zmienił proporcji składników, nie wyrywał kartki z przepisami a następnie wyrzucił do kosza lub zalał go kawą uniemożliwiając jego odczytanie. Strata takiego przepisu z pewnością byłaby rodzinnym dramatem, który rodziłby poważne konsekwencje nie dalej niż podczas najbliższego spotkania rodzinnego. A teraz zauważmy co się dzieje, jeśli informacja dotyczy np. powołania nowego sojuszu obronnego lub budowy nowoczesnej broni. Co, jeśli informacja dotyczy niewygodnych faktów z życia prominentnej osoby? Jakie konsekwencje będzie miało zbierania holistycznych danych dotyczących chorób całego społeczeństwa i co, jeśli te dane zostaną ujawnione w całości, zmienione lub wykradzione? A może inny aspekt będzie bardziej dotkliwy. Czy wszyscy mamy świadomość, że codziennie ktoś usiłuje prać nasze mózgi? Na jednym z wykładów prof. Grzegorz W. Kołodko, chociaż nie jest specjalistą od zagadnień związanych z wyzwaniami cybernetycznymi, profesor powiedział, że „w zasadzie mózgi wszystkich ludzi są prane, ale jest to robione w różnych pralkach”, szanowny profesor miał tu na myśli fakt, że szybki rozwój informatyki generuje niepochamowane tworzenie informacji, które zalewają Internet, bo może je produkować każdy. Dzięki temu lub jak kto woli przez to, że jest tak wiele źródeł informacji tworzą się tzw. bańki informacyjne, ponieważ człowiek z natury jest leniwy i egoistyczny. Łatwiej się zatem otaczać tymi informacjami mówią to co potwierdza nasz tok myślenia. Często te hipotezy czy teorie są tak odjechane, że w naszym kraju jest tylko 100 osób, które w nie wierzy, ale już w takich Stanach Zjednoczonych czy Indiach jest ich kilka czy kilka set tysięcy i tak tworzy się bańka, która może rosnąć z biegiem czasu. Technologia pozwala, żeby informacje wyprodukowana przez Toma z farmy w Nebrasce i Khana z prowincji Pendżab, trafiły do nas i potwierdziły mniej lub bardziej prawdopodobną idę, która nam zaprząta głowę. Tak dorobiliśmy się Kościoła Latającego Potwora Spaghetti[8] czy teorii, że ziemia jest płaska. To żartobliwe acz prawdziwe porównanie ma na celu zobrazowanie jak działa dzisiejszy świat przepływu danych, który z jednej strony potrafi tworzyć niedorzeczne teorie, a z drugiej pozwala na to żeby każdy na ziemi miał dostęp do wiedzy i opracowań milionów naukowców we wszystkich dziedzinach wiedzy.
Zwróćmy uwagę, że w ciągu ostatniej dekady technologia pozwoliła nam na przeniesienie się na kolejny etap rozwoju usprawniając niemal wszystkie dziedziny naszego życia. Od budowy mega konstrukcji przez komunikację satelitarną po zamawianie jedzenia do domu. Wszystko co się wokół nas dzieje odnosi się do zmian związanych z rozwojem technologii informacyjnych. W tej serii przedstawię bardziej szczegółowo kilka subiektywnie wybranych, które będą nabierać znaczenie w najbliższych latach. Na czym upłynie nam te 100 sekund, które nam zostało? Pokaże czas.
dr Karol Kwietniewski
Autor specjalizuje się w zagadnieniach stabilności politycznej na obszarze postradzieckim,
propagandzie, dezinformacji oraz walce informacyjnej. Twórca kanału YT – Wojna o pokój – LINK
[1] Eon – największa formalna jednostka geochronologiczna, dzieląca się na ery i wynosząca co najmniej 500 mln lat.
[2] A. Toffler, Trzecia fala, Państwowy Instytut Wydawniczy, 2001
[3] A. Toffler, Trzecia fala, Państwowy Instytut Wydawniczy, 2001
[4] Encyklopedia PWN, Informacja, https://encyklopedia.pwn.pl/haslo/informacja;3914686.html
[5] Słownik języka polskiego PWN, dane, https://sjp.pwn.pl/slowniki/dane.html
[6] M. Plecka, A. Rychły-Lipińska, Bezpieczeństwo informacyjne, [w:] Wybrane problemy bezpieczeństwa, A. Urbanek (red.), Wydawnictwo Społeczno-Prawne, Słupsk 2013,
[7] K. Liedel, Bezpieczeństwo informacyjne w dobie terrorystycznych i innych zagrożeń bezpieczeństwa narodowego, Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń 2008
[8] Strona Polskiego Kościoła Latającego Potwora Spaghetti – https://klps.pl/